W dniach 31.07. – 06.08. odbył się polsko-niemiecki obóz letni z tematem przewodnim – „Edukacja globalna”. Po kilkunastogodzinnej podróży z Białegostoku do Drezna nieco zmęczeni, lecz nadal pełni pozytywnych emocji dotarliśmy do hotelu na obrzeżach miasta. Nie chcąc siedzieć w miejscu, wyruszyliśmy na spacer, po drodze się gubiąc, ale i świetnie bawiąc. Następnego dnia, po dotarciu do biura SJS, spotkaliśmy się w końcu z naszymi niemieckimi znajomymi. W ramach integracji i poznania się wymyślono dla nas zabawę połączoną ze zwiedzaniem miasta. Podzielono nas na cztery niemiecko-polskie grupy, po czym każdy z zespołów otrzymał kartkę z zadaniami, które mieliśmy wykonać w różnych zabytkowych częściach Drezna. Były to różne spontaniczne wyzwania, począwszy od zaśpiewania piosenki przy operze Sempera, po zrobienie sobie zdjęcia z psem w Zwinger, a kończąc na odwzorowaniu pomnika Złotego Jeźdźca. Był to doskonały czas do lepszego poznania się, podszlifowania języka i zwiedzania. Wieczorem finalnie dotarliśmy do małej, urokliwej miejscowości Oberau, gdzie mieliśmy spędzić kilka najbliższych dni. Na miejscu poznaliśmy się z kolejnym „uczestnikiem” obozu – Hanno, który był naszym kucharzem. Po zjedzeniu kolacji omówiliśmy sprawy organizacyjne i przyszedł czas na refleksję w zespole polskim i w grupie niemieckiej – mianowicie „family time”, który był każdego wieczoru. To przestrzeń na podsumowanie dnia, opowiedzenie o tym, jak się czujemy i ogólna rozmowa we własnym gronie. Wtorek był dniem produktywnym, więc zaczęliśmy go pożywnym śniadaniem, by pobudzić nasze umysły. Mieliśmy tego dnia warsztaty o wodzie, które poprowadziła organizacja arche noVa. Po krótkim wstępie i informacji o zakresie zajęć od razu zabraliśmy się do pracy. Organizatorzy przygotowali dla nas dużo edukacyjnych zabaw, które otworzyły nasze umysły na szersze rozumienie wody, jak i „niewidzialnej” wody. Nauczyliśmy się rozważnie korzystać z darów natury i praktykować to w naszym życiu, jak i w czasie pobytu w ośrodku. Dzień zakończyliśmy wyjątkowo wcześnie ze względu na to, że środa miała być dniem aktywnym, więc potrzebowaliśmy dużo energii. Wstaliśmy wcześnie rano i wyruszyliśmy na pociąg, który miał nas dowieźć do Łeby. Nikt z nas nie wiedział, co nas czeka, oprócz tego, że zaplanowano wycieczkę po wodzie. Kiedy nasz transport w końcu dotarł, mieliśmy mieszane uczucia – dwa wielkie pontony, którymi musieliśmy przepłynąć kilkanaście kilometrów, napawały nas zarówno szczęściem, jak i niepokojem. Zostaliśmy podzieleni na mieszane grupy i od razu zabraliśmy się do wiosłowania. Cała podróż minęła w śpiewającej atmosferze, wspólnym pomaganiu sobie, ale też rywalizacji. W końcu dotarliśmy do Meißen, kolejnego miasta pełnego pięknych miejsc i zabytków. W centrum mieliśmy czas wolny, który mogliśmy dowolnie wykorzystać. Niektórzy spacerowali po pięknych uliczkach, innych porwał urok zabytkowych miejsc, a nieliczni poszli poznawać miasto od kuchennej strony. Po kilku godzinach wolności nadszedł czas, by wracać do ośrodka. Nadal pełni pozytywnej energii spożytkowaliśmy czas w kuchni, gdzie toczyło się najwięcej rozmów i najbardziej się integrowaliśmy. Razem gotowaliśmy, a dyżury kuchenne, które musieliśmy pełnić nie były wymuszone, a wręcz o nie zabiegano. Czwartek był kolejnym dniem pracy umysłowej. Tym razem mieliśmy mieć warsztaty o temacie aktualnie popularnym i zarówno kontrowersyjnym – uchodźcach. Rozważaliśmy wszystkie za i przeciw ich przyjmowaniu, o genezie problemu i potencjalnych rozwiązaniach. Byliśmy świadomi, iż pozostaje nam coraz mniej czasu, więc zorganizowaliśmy wieczór filmowy, na którym razem śmialiśmy się i mniej lub bardziej zwracaliśmy uwagę na film. Potem wybraliśmy się na wieczorny spacer, na którym nie obyło się bez różnych ciekawych sytuacji.
Piątek był dniem przepełnionym smutkiem, ale też nadzieją na to, iż spotkamy się jeszcze nie raz. Po ostatnim wspólnym przygotowaniu posiłku i posprzątaniu domu cieszyliśmy się z ostatnich chwil razem tańcząc i śpiewając, aż w końcu musieliśmy wybierać się na stację na pociąg. Na poszczególnych etapach podróży rozstawaliśmy się z niemieckimi uczestnikami. Nie obyło się bez łez, ale wszyscy obiecaliśmy sobie, że nie stracimy kontaktu i że się jeszcze kiedyś spotkamy. Polska grupa wybrała się na ostatnie zakupy do galerii, po czym wróciliśmy do hotelu, gdzie dalej cieszyliśmy się pozostałym nam czasem, jednak w mniejszej grupie. Po praktycznie nieprzespanej nocy opartej na rozmowach w sobotni poranek pojechaliśmy na pociąg do Wrocławia. Podróż nie sprawiła większych problemów, jednak droga do Białegostoku nie była równie spokojna. Po trudnościach i opóźnieniach w końcu na wieczór dotarliśmy do naszego punktu początkowego. Rozstaniom nie było końca, ale towarzyszyła nam pewność, że niedługo spotkamy się na kolejnym wyjeździe, spotkaniu lub nawet na pizzy. Wszyscy byli usatysfakcjonowani wyjazdem, zawarliśmy nowe znajomości, nauczyliśmy się wielu rzeczy, przeżyliśmy coś nowego. Mamy nadzieję na więcej i dziękujemy Stowarzyszeniu za możliwość wyjazdu! 🙂
Uczestniczka wyjazdu – Ola
Więcej zdjęć w naszej GALERII 🙂
Więcej informacji o projekcie Akcja BUMERANG.
Dziękujemy za niezwykłą atmosferę Sächsische Jugendstiftung! 🙂
Projekt jest współfinansowany przez Unię Europejską w ramach programu ERASMUS+